Sen zajmuje nam całkiem sporą część naszej egzystencji. Przesypiamy bowiem jedną trzecią naszego życia. W sen uciekamy również, gdy np. jesteśmy chorzy, gdy trudno nam poradzić sobie z tym, co przynosi nam rzeczywistość. Sen, to w końcu również regeneracja naszego umęczonego często organizmu.
Sen to też niczym nieograniczony świat marzeń sennych. Marzenia senne, potocznie zwane „snami”, pojawiają się w fazie REM (Rapid Eye Movement, co można przełożyć jako „Szybki Ruch Gałek Ocznych”).
Czy zastanawiali się kiedyś Państwo nad tym, jak i o czym śni osoba niewidoma? Jeśli tak, to z przyjemnością przybliżę ten temat.
Po pierwsze i najważniejsze – pragnę zburzyć teorię, jakoby niewidomi snów żadnych nie mieli. Nie mogę wypowiadać się za innych, ale ja śnię często i dużo. Mam nawet wrażenie, które zrodziło mi się, gdy o snach rozmawiałam z osobami widzącymi, że moje sny są o wiele bardziej pełne i barwne, niż sny osoby, która widzi. Śniąc, wykorzystuję wszystkie zmysły, którymi posługuję się na co dzień. I co dla mnie samej jest zaskoczeniem, w moich snach, chodząc bez białej laski, nie wpadam na żadne przeszkody, sprawnie je omijając. Przebywając w „krainie Morfeusza”, przeżywam wszystko podobnie, jak ma to miejsce na jawie. Gdy w strefie marzeń sennych spotykam znajomych i nieznajomych, wiem dokładnie, kogo znam, a kto pojawił się w tej magicznej sennej przestrzeni. W snach czuję np. perfumy, kwiaty, zapach spalin, czy smród spalonej na patelni potrawy, choć są tacy, co głoszą, że w snach nie odczuwa się zapachów ani smaków. Słyszę głosy, po których rozpoznaję, kto mi się śni. Łapiąc tę osobę za rękę, czuję fakturę i ciepło skóry. Przytulając daną osobę wiem, w co jest ubrana, czy jest wysoka, czy niska.
O tym, co nasz mózg tworzy sobie podczas snu można by pewnie rozmawiać długo. Zachęcam Państwa do tego, abyście przyglądali się własnym snom, bo być może nie jest prawdą, że w snach osoby widzące jedynie widzą.