You are currently viewing Pozytywne myślenie  

Pozytywne myślenie  

Pozytywne myślenie jest często przewijającym się tematem w wielu publikacjach, zwłaszcza psychologicznych. Wydaje się on wręcz już wyświechtany. Niniejszy artykuł nie ma charakteru poradnika. Chciałabym jedynie podzielić się z Państwem moim własnym doświadczeniem związanym z tym, co powszechnie nazywa się właśnie „pozytywnym myśleniem”.  

„Myśl pozytywnie!” – nieważne, że umarła Ci matka, mąż Cię regularnie leje, żona zdradza na prawo i lewo, a dziecko właśnie poinformowało, że jesteś najgorszym okazem człowieka na tym świecie. Nic to! Myślenie o pozytywnych aspektach tej sytuacji załatwi wszystkie Twoje problemy. Zmarła mi matka, to wspaniale! Wreszcie będę miała więcej czasu dla siebie. Mąż mnie leje, cudownie! Przecież Zośka czy Baśka do tej pory są starymi pannami. Żona zdradza, idealnie! Wreszcie kumplom bez ściemniania można mówić, że kobiety to ladacznice i wywłoki. Dziecko nienawidzi Twojego jestestwa, super! Gdy stanie się pełnoletnie, będzie można bez wyrzutów sumienia wystawić mu fakturę za każdego przewiniętego w nocy pampersa, każdą kupioną do szkoły książkę lub zeszyt oraz każdą zrobioną w pocie czoła kanapkę o szóstej rano. 

Powyższe przykłady oczywiście są narysowane grubą krzywą kreską. Stanowią niezdarną karykaturę tego, co można usłyszeć od wielu coach’ów, mówiących Ci o tym, że jeśli tylko pomyślisz pozytywnie o wszystkim, co Cię spotyka w życiu, będziesz szczęśliwy, zdrowy i bogaty. Ja, nie będąc coach’em, psychologiem, wróżką ani wizjonerką, chciałabym powiedzieć Państwu, że „pozytywne myślenie” nie załatwi wszystkich Waszych problemów. Bo nie chodzi o szukanie pozytywów w każdej sytuacji, która nas spotyka. Moim zdaniem chodzi o to, by spojrzeć na nią realnie, by dać sobie prawo do każdej emocji, która w związku z nią się pojawia i by poszukać takiej drogi, która może doprowadzić nas do tego, by nasza egzystencja była harmonijna i zgodna z tym, co sami dla siebie uważamy za dobre. 

Moja sytuacja życiowa pokazała mi wiele razy, że jeśli będę umiała dogadać się sama ze sobą, to pozytywne myślenie nie będzie żadnym wysiłkiem ani wmuszonym przez zewnętrzny świat frazesem. Od kiedy zaczęłam traktować siebie, jak kogoś, kto jest najbliższą mi osobą, poczułam, że znajdowanie wyjścia z sytuacji teoretycznie beznadziejnych przychodzi mi o wiele łatwiej. Bo moja uwaga nie skupia się już na tym, by próbować na siłę znaleźć dobre strony wszystkiego. Oczywiście powszechnie wiadomo, że na świecie są optymiści i pesymiści. Mnie, ponieważ należę do tych pierwszych, jest zdecydowanie łatwiej. Jeśli chodzi o drugich, to życzę im tego, by mimo tej nielekkiej postawy, udało im się przejść przez życie dobrze i by trudności, których mają z pewnością niemało, nie uprzykrzały im zwykłej codzienności.  

Leave a Reply